środa, 8 lipca 2015

Good night ! Sleep tight.

-To co Robert jeszcze jedna kolejka? - zapytał Wojtek dopijając ostatni łyk wódki.
-Ja podziękuję. - brunet podniósł ręce w geście obrony. -Ania by mnie zabiła. Trzymaj się. - Lewandowski poklepał przyjaciela po ramieniu, po czym chwiejnym krokiem udał się w stronę wyjścia.
-Koleżanko. - Szczęsny zwrócił się w stronę barmanki. -Jeszcze raz to samo. - wskazał na swój kieliszek.
-Przykro mi jest pan okropnie pijany, a nie chciałabym mieć kogoś na sumieniu. - oznajmiła najmilej jak potrafiła, wycierając kufel po piwie.
-Płacę to do cholery wymagam. - krzyknął.
-Jeszcze czego. - brunetka gwałtownie odstawiła szklane naczynia. -Nie uregulował pan rachunku, ani za siebie, ani za kolegę.
-Udław się tym. - oznajmił niemiło rzucając banknot stuzłotowy na blat. -Reszty nie trzeba.
Wojtek zrobił kilka kroków, wypił za dużo. Szybko upadł na podłogę. Barmanka, która jeszcze chwilę temu wręcz wydzierała się na niego, podbiegła przerażona. Wiedziała, że facet jest zalany w trupa, ale był jej to pierwszy dzień w pracy i jak sama przyznała, nie chciała mieć nikogo na sumieniu.
-Wszystko okej? - dziewczyna kilka razy klepnęła go w policzek. Słysząc jak pomrukuje coś pod nosem, odetchnęła z ulgą, po czym zaczęła go podnosić. -Jesteś ciężki jak cholera. - powiedziała do siebie.
Wylewając ostatnie poty z trudem posadziła Wojtka na krześle. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Była sama w barze, przez co przeklinała samą siebie, że pozwoliła Igorowi wyjść wcześniej z pracy. Brunetka najszybciej jak mogła dokończyła sprzątanie w barze. Zmęczona usiadła naprzeciwko chłopaka. W końcu postanowiła wziąć go pod ramię i zaprowadzić do swojego auta.
-Siedź tu, zaraz wrócę. - powiedziała zdenerwowana do pijanego nieznajomego, zapinając go pasami.
Dziewczyna zerknęła na bar, uświadamiając sobie, że wszystko jest dobrze, zgasiła światła, zamknęła bar po czym wróciła do auta.
Zapominając o swoim sumieniu z tyłu auta, jak najszybciej dojechała do swojego mieszkania. Niezauważenie, przemknęli do domu. W Wojtka jakby coś nagle wstąpiło. Grzecznie zdjął buty, by następnie położyć się, a wręcz uwalić na kanapie w salonie.
-Tak - westchnęła. -Już się boję jutra. Dobranoc.


                         ______________________________________________________
Witam was! Dopiero zaczynam. Akcja rozkręci się już w kolejnym rozdziale. Miłego Dnia/Wieczoru.
cheekychild